Kondensator elektrolityczny KEN cóż dodać cóż ująć.
Wykazywał pojemność na granicy 700nF na obu kondensatorach boś to podwójny taki dwa w jednym. Minus na obudowie.
Gdzieś Ken schował te 219.3uF :)
Skutkiem utraty pojemności było skorodowanie okładki minusa na początku zwoju.
Co do wilgotności przekładki się nie wypowiem ale sucha nie była.
Dla jaj postanowiłem go zwiną i podpiąć się bezpośrednio do okładki minusa.
Co z tego wyjdzie?
A wyszło.
Część rozwinięta wykazywała 16uF a oryginalnie zwinięta 215uF ale jak rozwinąłem do końca to już były oznaki korozji okładek.
Z racji że to kondensator z ZOPANA co ciągle robię go to niestety albo ryzyko i kupić leżaka lub nowe współczesne i wybrałem jednak nowe obecne. Kłopotem jest to że oryginalny ma śrubunek i muszę go wykorzystać do montażu. Jak to wyjdzie pokarzę.
Zastąpienie tych starych zawsze jest problemem - tamte były tak fajnie zamontowane... :-)
OdpowiedzUsuńNo były. I zależało mi by były i kicha. Teraz jak mi się trafi KEN to zachowuję dla podstawki. Kiedyś je wywalałem.
OdpowiedzUsuńMożna kupić leżaki ale stan pewnie pozostawi wiele do życzenia. Trzeba by było pomierzyć i ew jakiego rozebrać dla weryfikacji zmian.
Na chwilę obecna wiem tylko tyle że jak zawyżona pojemność i niskie ESR to jest OK ale na 100% nie ma gwarancji ze nie kwitnie własnym życiem.
Pojedyncze miały niskie ESR i zawyżona pojemność i w środku były OK aż żal mi było że rozłupałem. Żal.
Kurcze, nie pomyślałem, by trzymać podstawki. Genialne rozwiązanie!
Usuń