środa, 15 czerwca 2016

Universal AVO Meter

Universal AVO Meter 9 Mk.2 ( prawdopodobnie 9 Mk2 )

Miernik z lat chyba 60 bo nie mam dokładnych danych a nawet nie szukałem. Jest ich masa i trzeba po wnętrzu identyfikować który jest jakim modelem.
Wersja poniekąd wojskowa NATO ale ile w tym prawdy nie wiem. Na futerale jest NATO to nato chyba wychodzi :)
Chyba dlatego dodatkowo obudowa wsadzona w metalową. 
Kupiłem bo mi się zawsze podobał. Skromny stanowczy wielki.

Cena przystępna więc co żałować sobie.

Futerał w dobrym stanie choć sporo przeszedł, przewody pomiarowe masywne i tez sporo pomierzyły ale jeszcze się trzymają więc zachowałem w oryginale. Jedynie urwany pasek do przenoszenia miernika ale tego nie naprawię bo nie mam jak.

Miernik ma dwa źródła zasilania dla  omomierza choć zakresem nie powala. 1.5V klasyczna R20 i jakaś nie typowa 15.
Zakres napięć od 3V do 1000V i oddzielnie zaciski na 3kV .
O dziwo zdziwiłem się bo miernik wykonany z elementów " precyzyjnych " i nie ma rezystorów kalibracyjnych. Nic z trymerów.
Ale jak skompensować nie doskonałość? A jednak jest coś do kalibracji.
Miernik kalibruje się na ustroju magnetycznym. Na jaźnie magnetycznym wskaźnika jest niepozorna śrubka trzymająca " zworę magnetyczną " przesuwanie jej zmienia wskazanie , kalibracje. Dziwne pierwszy raz się z tym spotkałem.
Coś pewnie podobnie jak w licznikach indukcyjnych energii elektrycznej na cewkach. Pole magnetyczne ma znaczenie :)

Miernik wymagał przede wszystkim solidnego myju myju i czyszczenia szybki wskaźnika i lustra.
Styki dla baterii R20 też  lekko skorodowane. Obudowa metalowa też do odmalowania pójdzie na czarny mat.
Zabezpieczenie omomierza bezpiecznikiem 1A.
Po za tym trzy regulacje dla zera omomierza.Miernik ma wykonane bruzdy i wypełnione farbą wiec odtworzenie opisów zakresów jest bezproblemowe. Biały marker i po sprawie, napisy odtworzone :) jedyne pocieszenie w tym całym zamieszaniu.
Po wymyciu po odtworzeniu napisów miernik prezentuje się OK tylko obudowa bakelitowa troszkę nie teges ale jak odmaluję metalową osłonową to będzie git.
Miernik do kolekcji a zarazem na straszne czasy jak znalazł. Wielki to będzie można kozaka przez łeb zdzielić gdyby co :)

W mierniku jest automatyczne zabezpieczenie ale niestety już nie działa.
Bardzo ciekawie rozwiązano je.
Zero układów sterowania i zasilania jak choćby w ruskich.

Zasada działania opiera się na czystej energii kinetycznej :) kiedy następuje pomiar na niskim zakresie wskazówka leci do końca i uderza w ogranicznik. Ogranicznik jest wahliwy i ruch uderzenia przenosi się na sprężynkę amortyzującą a ta dodatkowo przekazuje ruch na drut uruchamiający zapadkę. Zapadka ma powłokę chyba z  " kamienia " jak w zegarkach łożyska.


 Tu widać zworę magnetyczną na ustroju. Dodatkowo to żółte cudo to chyba prostownik kuprytowy.





Tu widzimy mechanizm zapadki zabezpieczenia i czerwony " kamień " na lepszy poślizg :)








Od i cały miernik.

Zorganizuję baterie i zamykam temat. Pójdzie do futerału i będzie czekał na ciężkie czasy.






























2 komentarze:

  1. Fajnie rozwiązane zabezpieczenie. W sumie o to chodzi. I działa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Działało :) tu raczej nie działa. Nie wiem czemu czy się kamień wytarł ? nie wiem próbowałem ustawić i nic. Musze się z tym pogodzić. Kilka razy się udało wyzwolić ale to gwałtownie musiała wskazówka lecieć do końca i uderzyć zaś przy odwrotnej polaryzacji nie ma sans na to że da radę wyzwolić. Ograniczniki odbijają ale problem chyba leży w zapadce i kamieniu. Kamień miał niwelować tarcie.

    OdpowiedzUsuń